W świetle ostatnich doniesień medialnych nie cichnie burza wokół postaci byłego komendanta policji w Świnoujściu.
W centrum zainteresowania znalazły się wydarzenia z lipca 2023 roku, które wywołują wiele pytań dotyczących etyki i standardów, jakich należy oczekiwać od osób na eksponowanych stanowiskach w służbach mundurowych.
Tajemnice lipcowej nocy
Zaczęło się niewinnie od oficjalnych obchodów święta policji, po których były już komendant postanowił, w nieco mniej oficjalnym tonie, kontynuować celebrowanie tego dnia.
To właśnie wtedy, kierując się służbowym, nieoznakowanym radiowozem do pobliskich Międzyzdrojów, rozpoczęła się seria zdarzeń budzących kontrowersje. Towarzyszący mu prokurator rejonowy, również uczestnik tej improwizowanej celebracji, stał się jednym z głównych bohaterów tej historii.
Reakcja służb na opisane zdarzenia była szybka i zdecydowana. Wnętrza komendy wstrząsnęło postępowanie dyscyplinarne, które zakończyło się karą nagany dla ówczesnego komendanta.
Tego typu kara w świetle regulaminów służbowych powinna stanowić poważną plamę na służbowej karierze każdego funkcjonariusza, a tym bardziej osoby piastującej tak wysokie stanowisko.
Brak jakiejkolwiek kary?
Co ciekawe historia nie kończy się na zasądzeniu kary. Tuż przed odejściem na emeryturę, były komendant podjął kroki mające na celu zatarcie śladów swojej przeszłości. Prawne procedury, choć niezbyt powszechnie znane szerokiej opinii publicznej, umożliwiły mu wystartowanie w wyborach samorządowych jako kandydat nieskalany żadnymi zarzutami.
Cała ta sytuacja rzuca nowe światło na kwestię odpowiedzialności i transparentności w służbach mundurowych. Jakie powinny być konsekwencje takiego działania dla pozycji i wizerunku służb w oczach społeczeństwa? Czy możliwość „oczyszczenia” własnej karty służbowej nie podważa zaufania, jakim powinny być obdarzane te instytucje?